Witam!
Uwielbiam taką pogodę. Niestety jak na złość mam dużo do zrobienia na przyszły tydzień studyjny. Jak miałam 'luzy' to brzydko było, że aż strach było wyjść z domu. Właściwie to niedzielny piątek. Miałam wolne od zajęć, a do tego w weekend będę miała gości i mało czasu i chęci. Znów eksperymenty. Znowu proteiny. Tym razem w postaci żelatyny, nie jest to jednak typowy zabieg laminowania. Użyłam jako maski w połączeniu z olejem sezamowym i żelem lnianym. Zapraszam na relacje z końcowego efektu.
- Oczyściłam włosy szamponem Isany do brązowych - nie jest moim ulubieńcem ale muszę jakoś go zużytkować. Potem nałożyłam moją miksturkę z żelatyny, żelu lnianego w proporcji 1:1 i kilku kropel mojego znienawidzonego oleju sezamowego. Podgrzałam, założyłam czepek foliowy i poszłam upiec ciasto, bo chodziło już za mną od samego rana. Po ok.30 minutach nałożyłam dosłownie na chwilkę bananowego Kallosa i zmyłam żelem dla dzieci Ziaji. Jako odżywki b/s i jednoczesnego stylizatora użyłam kuracji z olejkiem agarowym Isana. Wysuszyłam letnim nawiewem.
- Do tego eksperymentu byłam nastawiona neutralnie, bo przyznam, że nie zależało mi na spektakularnym efekcie. Nic dziwnego skoro połączyłam znienawidzony olej sezamowy, powodujący spustoszenie żel lniany i do tego po raz pierwsze roztwór żelatyny. Tym bardziej, że ostatnio serwuje dużo protein. Głównym celem było uchwycenie ciemnego koloru, za ciemnego. Za tydzień chcę spróbować rozjaśnić kolor. Nie wiem jeszcze w jaki sposób, ale z pewnością jak najmniej inwazyjny. I przy tak ładnej, bezwietrznej pogodzie i wolnym czasie było możliwe uchwycenie koloru do porównania z następnym eksperymentem. Już Was zapraszam na sprawozdanie z rozjaśniania, sama nie mogę się już doczekać ale jednocześnie mam obawy.
- Efekt: Myślę, że troszeczkę przesadziłam z proteinami. Nie dociążone, straciły na objętości. Były lekko szorstkie ale już po całym dniu są miękkie i miłe w dotyku. Proteiny zrobiły swoje i podbiły skręt, utrwaliły go. Nie obyło się bez spuszenia, obwiniam za to żel lniany ale mogę się mylić, sama nie wiem. Pewnie jeszcze wrócę do żelatyny. Może w innym zestawieniu ale wrócę. Poniżej zdjęcia bez lampy. Pierwsze w pełnym słońcu, kolejne już z innej perspektywy.
***
Z lampą.Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że z lampą wyglądają gorzej ale końce układają się fantastycznie! |
***
Cudownie układają się końcówki, piękne półkole. Jestem zaskoczona i nie mogę się nadziwić. Nie wiedziałam, że są w stanie tak wyglądać. A zawsze podziwiałam włosy mojej mamy, które też samoistnie się układają tak jak trzeba. Tylko, że ona ma proste...:) I wiecie, co? Po tych zdjęciach widzę, że chyba nie mam na co narzekać. Czyli to kolejny dowód na to, że nie ma co wierzyć zdjęciom? Na zdjęciach nie widać ich lekkości ale co do skrętu nie mam zastrzeżeń i ze spokojem mogę uznać, że proteiny podbijają skręt i utrwalają :) Może nie jest to moje ostatnie spotkanie z żelatyną, następnym razem, może bez żelu lnianego.
Pozdrawiam Was ciepło! Pogoda cudowna,muszę łapać chwilę, żeby oderwać się od uczelnianej chandry.
Wow, co za gęstość i objętość-piękne:)
OdpowiedzUsuńJa raz nałożyłam żelatynę na włosy i nigdy więcej-spotkało mnie tradycyjne przeproteinowanie i nie mam siły ani ochoty przechodzić drugi raz z nią tego samego.
Dziękuję :) Niestety dzisiaj już odczuwam nadmiar protein, a zapowiadało się znośnie..
UsuńJak zwykle jestem pod wrażeniem objętości :)
OdpowiedzUsuńU mnie laminowanie i żel lniany zazwyczaj dobrze się sprawdzały. Za to oleju sezamowego nie lubię ze względu na zapach i puszenie na moich włosach.
Zaczęłam przygodę z olejowaniem właśnie od oleju sezamowego, na początku dobrze się u mnie sprawdzał ale z czasem zaczął strasznie wysuszać i puszyć.
UsuńBardzo lubię ta odzywke z isany :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię. Ogólnie większość produktów Isany sprawdza się u mnie bardzo dobrze :)
UsuńBardzo fajny skręt ;).
OdpowiedzUsuńMoje włosy nie lubią się za bardzo z żelatyną, robią się spuszone, za lekkie i fruwają we wszystkie strony. Z protein uwielbiają l-cysteinę - próbowałaś ją kiedyś na swoich włosach? :)
Dziękuję :) Lekkość moich też mi się nie podoba. Na drugi dzień wyglądają o wiele gorzej i z pewnością nie prędko użyję żelatyny. Nie próbowałam jeszcze cysteiny ale jesteś już kolejną osobą, która jest ciekawa efektu. Muszę spróbować :)
UsuńJa jeszcze nie kombinowałam z żelatyną, trochę się boję :) Zresztą moje włosy nie są zniszczone ani suche :)
OdpowiedzUsuńTeż się obawiałam i teraz wiem, że prędko do niej nie wrócę. To nie był trafny wybór ale najważniejsze, że ciekawość zaspokojona :)
UsuńJakiś czas temu zastanawiałam się nad kupnem tej maski bananowej ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto ją wypróbować. U mnie sprawdza się bardzo dobrze :)
Usuńśliczne włosy <3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://typical-writers.blogspot.com/
Dzięki :)
UsuńJeszcze nie miałam żadnego Kallosa :) śliczne kręcone włoski :)
OdpowiedzUsuńświetnie ci się kręcą :) super że jesteś zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie końcówki wyglądają najpiękniej :)
OdpowiedzUsuńŚliznie wyglądają!
OdpowiedzUsuńLubię isanę oil care;)
U mnie laminowanie nie dało żadnego efektu, ale może Twój sposób byłby lepszy :)
OdpowiedzUsuńKosmetyków ze zdjęcia nigdy nie stosowałam.
OdpowiedzUsuń